Wyszukaj w serwisie
turystyka Lotniska i linie lotnicze okiem turystów polska europa świat poradnik podróżnika archeologia quizy
Turysci.pl > Polska > Wychodzą z nor w Tatrach coraz częściej. Leśnicy nie mają wątpliwości
Marlena Kaczmarek
Marlena Kaczmarek 30.04.2024 11:02

Wychodzą z nor w Tatrach coraz częściej. Leśnicy nie mają wątpliwości

nory w śniegu
fot. TPN

Wiele zwierząt powoli budzi się ze snu zimowego. Jak donoszą leśnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego, niedawno w tamtych okolicach pojawiły się tajemnicze wykopane nory. Co oznaczają?

Świstaki budzą się do życia

Jak podaje Tatrzański Park Narodowy, świstaki powoli wykopują się ze swoich nor. Zwierzęta te spędzają zimę w wyścielonej wysuszoną trawą komorze zlokalizowanej na dnie głęboko wykopanej nory. 

"W czasie snu zimowego świstaki budziły się regularnie co mniej więcej trzy tygodnie, a łącznie podczas przebudzeń mogły zużyć nawet 90% zgromadzonych zapasów tłuszczu" - czytamy na Facebooku TPN. 

Osłabione świstaki odbudowują tkankę tłuszczową

"Na wiosnę, po zakończeniu hibernacji (zwykle w drugiej połowie kwietnia), masa świstaków może być nawet o 2/3 niższa w porównaniu z jesienią! Osłabione po zimie zwierzęta muszą odbudować swoją tkankę tłuszczową" - opowiadają eksperci z Tatrzańskiego Parku Narodowego.

"Aktualnie rozpoczyna się ich okres reprodukcyjny, a pierwsze tygodnie po przebudzeniu są dla nich (oraz dla nas) niezwykle ważne" - dodano. 

W Tatrach uwaga na niedźwiedzie

Eksperci wskazują, że niedźwiedzie w Tatrach są coraz bardziej aktywne, a ich tropy można zaobserwować na wielu szlakach. 

"Pamiętajmy także, że wiosną w strefie hal i kosodrzewiny, w miejscach wolnych od śniegu, do lęgów przystępują siwerniaki, czeczotki, podróżniczki oraz cietrzewie, czyli gatunki wymagające szczególnej ochrony W maju samice wielu gatunków zwierząt wydają na świat młode. W okresie poprzedzającym poród starannie wyszukują miejsca bezpieczne, gdzie nikt nie zakłóca im spokoju" - apelowali leśnicy z TPN. 

Czytaj więcej: Pojechała z rodziną Flixbusem do Luksemburga. Koszmar zaczął się już w Warszawie